Opis
LUSIA DOCENIA CHWILE
Lusia jest ciekawa świata, rezolutna i szalenie spostrzegawcza. To uroczy urwis, który nie powiela znanych nam stereotypów. Uwielbia malować (nawet swoje ubranie), ma własne zdanie i ujmującą pewność siebie. Jest wyrazista, pełna czułości i obdarzona niezwykłą wrażliwością. To charakterna dziewczynka, którą wyróżnia cięty język i nieodparty urok. Lusia uczy nas dystansu do spraw, które często nam, dorosłym, wydają się zbyt ważne. Pokazuje, jak kochać i patrzeć na świat z czułością dziecięcego serca.
W siedmiu ciepłych, rodzinnych opowiadaniach Lusia zabiera nas m.in. na Kaszuby czy na grzyby. Smażymy z nią konfitury, pływamy w jeziorze, a nawet wchodzimy na drzewo. Poznajemy świat zwykłych-niezwykłych przygód i rodzinnych relacji widziany oczami dzielnego urwisa o wielkim sercu. Ta książka to pochwała codzienności i docenianie tego, co już mamy.
Magazyn Dzieci (link do recenzji):
„Małgorzata Roman-Zakrzewska nie sili się na wystudiowane pozy, wprost przeciwnie – opisywane przez nią sceny są pokrzepiające i wzbudzające wewnętrzne ciepło.”
Co autorka Małgorzata Roman – Zakrzewska mówi o sobie? Link.
Fragment książki:
„Jest ciepłe, letnie popołudnie. Leżymy na balkonie. Ja w hamaku, który wczoraj rozwiesił tutaj tata, a tuż pode mną, po drewnianej podłodze, tata turla się z Władziem. Dziś popołudnie spędzamy bez mamy, która ma jakieś ważne spotkanie. Zastanawiamy się, co dzisiaj robić, i nagle wpadam na pewien pomysł.
– Podwórko! – wołam, aż Władzio podskakuje.
– Co podwórko? – dziwi się tata.
– Chodźmy na podwórko! – dodaję rozpromieniona.
– Lusiu, przecież prawie codziennie chodzimy na podwórko. Może pojedziemy gdzieś na daleką wycieczkę szukać skarbów? – proponuje tata.
– Ale tato, na podwórku możemy zrobić dzisiaj coś wyjątkowego – próbuję go przekonać. – I na pewno będą Franka i Błażej.
Franka i Błażej to moi najlepsi przyjaciele. Błażej jest w moim wieku, a Franka jest trochę od nas starsza i dlatego wszystko, co robi, jest naprawdę wspaniałe. Ostatnio gotowała zupę z liści i wspinała się na bardzo wysoki płot. Uwielbiamy się razem bawić, więc i dziś chcę spędzić z nimi czas.
– No dobrze, urwisie. – Po długich negocjacjach tata się zgadza. – Ale musimy wymyślić coś specjalnego.
– Jasna sprawa – przytakuję ochoczo.
Zabieramy się za pakowanie. Na podwórko bierzemy namiot, miskę i wodne spryskiwacze, którymi zwykle podlewamy roślinki na balkonie. Do tego owoce, bańki mydlane i wielki koc. Mamy tak dużo rzeczy, że nie wiemy, jak zabrać jeszcze ze sobą Władzia, który na wielkim łóżku rodziców macha nogami tak zdziwiony, jakby dopiero co odkrył ich istnienie. W końcu tata wkłada go do wózka, a na wózek kładzie toboły i idziemy.”
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.