Opublikowano

Jedna czynność, wiele korzyści.

Czytające dziecko

Po co czytać książki? Jak przekonać dzieci do czytania? 

Krótko o tym dlaczego czytanie jest ważne i co z nami robi.

Czytanie to całkiem nowa czynność jak na nasz gatunek. Czytamy dopiero od około 5000 lat na szacunkowe trzy miliony istnienia. Oznacza to, że nie mamy odpowiedniego obszaru w mózgu dedykowanego bezpośrednio tej czynności. Badania pokazują, że kiedy czytamy, różne rejony naszego mózgu pracują, nawet ta najstarsza część tzw. gadzi mózg, odpowiedzialny za nasze pierwotne instynkty (badania z 2017 roku *). Powstają nowe połączenia neuronalne i nasza sprawność intelektualna rośnie. Dowiedziono, że czytając książkę, nasz mózg zachowuje się tak, jakbyśmy to my byli książkowym bohaterem np. Harrym Potterem. W tym kontekście powiedzenie „Czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze. Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie”(George R.R. Martin) nabiera nowego znaczenia. 

Wymyśl coś, żeby mój syn zaczął w końcu czytać, powiedziała do mnie ostatnio koleżanka. Wspomniany syn ma lat jedenaście i czytać nie lubi, podobnie jak wielu jego rówieśników z ery internetu i smartfonów.  Czytanie książek jednak wcale nie jest rozrywką odchodzącą w przeszłość,  wypieraną przez świat gier sieciowych, filmów i łatwo podanej  internetowej papki. 

Czytanie poprawia relacje i poczucie humoru!

Współcześni nastolatkowie dorastają w coraz bardziej zubożonym w słowa środowisku. Kultura obrazu, internetu pozbawia ich możliwości rozwijania się w rozmowach. Rodzice też często nie rozumieją bądź nie mają sił na swobodną pogadankę, bez poruszania tematów szkolnych czy obowiązków. To nie sprzyja dobremu rozwojowi osobowości i relacji.

W ramach kampanii „Cała Polska czyta dzieciom” był program „Czytające szkoły”. Celem było wprowadzenie regularnego głośnego czytania uczniom na początku lub pod koniec lekcji. Uczeń, którego dom rodzinny był pozbawiony książek i czytania miał szansę obcować z tekstem. Ostatecznie, korzystali na tym wszyscy, również ci, którzy mieli świadomych rodziców. 

Polskie szkoły po wprowadzeniu programu, zaobserwowały sporo korzyści. Wyraźnie poprawiły się wypowiedzi uczniów zarówno ustne jak i pisemne. Dzieci wykazywały dłuższy czas koncentracji, lepsze rozumienie tekstów i poleceńKrytyczne myślenie, które jest tak istotne w dzisiejszym świecie, znaczenie się poprawiło. Jeśli dołożymy do tego wzrost poczucia humoru i poprawę relacji między uczniami to robi nam się całkiem poważna argumentacja „za”.  

Pod względem ilości czytanych książek Polska jest w ogonie Europy, co przekłada się na wiele aspektów m.in. gospodarczych. Odwrót od słowa pisanego jest również zagrożeniem dla demokracji. „Naród, który nie czyta — mało wie. Naród, który mało wie, podejmuje złe decyzje — w domu, na rynku, w sądzie, przy urnach wyborczych.” – pisze Jim Trelease, amerykański propagator czytania dzieciom. „Niewykształcona większość może przegłosować wykształconą mniejszość — to bardzo niebezpieczny aspekt demokracji” – dodaje.

Jak zacząć czytać, czyli pierwsze książki.

W wieku około ośmiu lat nadchodzi niebezpieczny dla czytelnictwa moment, gdy możliwości intelektualne obcowania z tekstem nie idą w parze z umiejętnością czytania. Tekst, który dziecko może zainteresować, często jest zbyt trudny do samodzielnego przeczytania. Czynność czytania książki sprawia jeszcze kłopoty, dziecko gubi się w gąszczu liter, a historyjki, które umie samo przeczytać, są po prostu nudne. Bo bez względu na to, czy Ala ma kota, czy też ma tablet, to nie jest to informacja, która jest atrakcyjna dla ośmiolatka. Gdy w tym momencie przestajemy czytać własnemu dziecku, bo samo umie, bo powinno ćwiczyć, bo przecież jest już za duże, niejednokrotnie zniechęcamy je, zanim samodzielnie będzie w stanie odkryć magiczny świat książek.

Jako matka w tej akurat dziedzinie, mogę powiedzieć,  że odniosłam sukces. Moje dzieci czytają. Czytają dużo i nie wyobrażają sobie bez tego życia. Każdemu wakacyjnemu wyjazdowi towarzyszy plecak książek, których w dodatku niepokojąco przybywa przed powrotem do domu. Nie jest to zaskakujące. Czytam ja, czyta mąż, dzieci czytających rodziców również czytają.

Wydaje mi się również, że to, czy dziecko polubi czytanie, w dużej mierze zależy od tego, czy trafi na swoją książkę. Na historię, która je zafascynuje i na zawsze przekona, że książki są bramą do niezwykłego świata wyobraźni. W gąszczu kolorowych wydawnictw często rodzicom trudno znaleźć wartościową pozycję, którą mogą zaproponować swoim dzieciom. Lektury szkolne niestety też niekoniecznie idą w parze z zainteresowaniami współczesnych uczniów. Dodatkowo dużo łatwiej znaleźć wartościowe, pięknie wydane książki popularnonaukowe z każdej chyba dziedziny dostosowane do możliwości percepcyjnych dzieci w różnym wieku, niż ciekawą i dobrze napisaną powieść adresowaną do dzieci młodszych. Aktualnie zauważam kilka tytułów, zwłaszcza serii wydawniczych, które wychodzą dzieciom naprzeciw. W tego typu książkach mamy większe litery, ciekawą i dynamiczną fabułę i niewielki format. Te kilka czynników bardzo pomaga w pierwszych krokach samodzielnego czytania (seria Strażniczka Mieczy). 

Czytaj na głos bez względu na wiek dziecka.

Własnym dzieciom czytam na głos niemal od ich urodzenia. Fakt, że roczne dziecko nie rozumie słuchanego tekstu, był tu drugorzędny. Liczyły się kojący ton, przytulasy i tworząca się między nami więź. Począwszy od wierszyków Brzechwy i Tuwima towarzyszących nam już w wieku niemowlęcym, poprzez coraz doroślejszą lekturę (obecnie wraz z dziesięcioletnim synem jesteśmy w połowie Władcy pierścieni). Wieczorne czytanie książki jest moim ulubionym sposobem spędzania z dzieckiem czasu, ulubionym również przez dziecko. Co więcej, uważam, że nie powinno się ono kończyć w momencie, gdy dziecko nauczy się czytać samo!

Kto ten cowieczorny rytuał powtarza, ten wie, że nie ma większej „kary” dla kilkulatka od „bo nie będzie czytania”. To, że nasza pociecha ma przykładowe 14 lat, wcale nie musi zwalniać nas z tej przyjemności bycia razem w czytaniu. Wielu rodziców odpuszcza głośne czytanie nastolatkowi, bo ono już potrafi samo, bo jest duże. Oczywiście, potrafi, ale czy warto? Korzyści wcale się nie zdezaktualizowały. Plusem czytania na głos starszemu dziecku jest fakt, że i lektura może być poważniejsza, a żarty bawić mogą nas oboje. Zapewniam was, że relacja z juniorem, dzięki takim chwilom będzie dużo lepsza i silniejsza.

Biblioteki to wynalazek doskonały.

Warto pamiętać też o bibliotekach i budowania nawyku chodzenia do niej. Maluch w bibliotece może sam podejść do właściwej półki i swobodnie eksplorować pierwsze książki. Pozwólmy mu wybierać tytuły do wypożyczenia. Pamiętam, że mój trzylatek nie raz zabierał do domu książkę, która wraz z przekroczeniem progu mieszkania traciła na atrakcyjności. Jednak było to częścią całego procesu odkrywania małej literatury i stopniowo się zmieniało. Ilość prób, jaka stoi przed rodzicem, by trafić na właściwą książkę, może być całkiem spora, ale dopóki mamy biblioteki, złotówka nam z kieszeni nie wypadnie. 

Wniosek jest prosty. Czytajmy na głos swoim dzieciom, niezależnie od tego, czy dziecko ma 5,10 czy 15 lat. Poza tym dowiedziono, że już 15 minut czytania obniża poziom kortyzolu we krwi o 60%. Jest to po prosu bardzo skuteczny i tani (przypominam o bibliotekach) środek uspakajający. 

*) https://www.researchgate.net/publication/317155263_Learning_to_read_alters_cortico-subcortical_cross-talk_in_the_visual_system_of_illiterates 

Autor: IS, WS